WYBORCZA.PL (21.02.2014)

Wsparli Ukraińców na Rynku.
"Serce boli, tam ludzie giną"

W piątek o godz. 14 na wrocławskim Rynku zebrała się grupa kilkudziesięciu osób, które chciały wyrazić swoje wsparcie dla Ukraińców. - Serce mnie boli, że tam giną ludzie - mówiła Irina pochodząca z Iwano-Frankiwska.

Akcję "Płomień nadziei dla Ukrainy" spontanicznie zorganizowało wrocławskie środowisko akademickie. Studenci z kilku uczelni skrzyknęli się na Facebooku, a wydarzenie pomógł legalnie zorganizować prof. Maciej Marszał, prezes Polskiego Towarzystwa Myśli Politycznej, wykładowca na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego.

- Akcja nie ma nic wspólnego z polityką, pod wpływem ostatnich wydarzeń chcemy okazać Ukraińcom swoje wsparcie i solidarność - tłumaczył.

Na Rynek przyszło także wielu Ukraińców mieszkających i pracujących w stolicy Dolnego Śląska. Przynieśli ze sobą ukraińskie flagi, emblematy w niebiesko-żółtych kolorach, kwiaty oraz znicze. Wśród nich była Irina, która pracuje w Operze Wrocławskiej. Pochodzi z Iwano-Frankiwska, ukończyła Akademię Muzyczną w Kijowie, która znajduje się przy Majdanie.

- Brałam udział w Pomarańczowej Rewolucji, teraz mieszkam tutaj i żałuję, że nie mogę być dziś z moimi przyjaciółmi - opowiadała. - Bardzo boli mnie serce, że giną tam ludzie, a co gorsze, nazywa się ich terrorystami.

Dana Wojnecka, mieszkająca od kilku miesięcy we Wrocławiu, mówiła, że dopiero teraz Ukraina walczy o swoją niepodległość, wyzwalając się spod rosyjskich wpływów.

- Od ponad dwudziestu lat Ukraina ma wolne państwo, ale tak naprawdę przez cały czas daleko nam było do niepodległości - komentowała w środę sytuację naszych sąsiadów. - Patrioci, którzy tam teraz giną, muszą zapłacić ogromną cenę, ale wierzę, że Ukraina zwycięży. Po naszej stronie jest prawda i po naszej stronie jest Bóg. A sytuacja Ukrainy w XXI wieku to nie problem jednego państwa, lecz całego świata. Zwracam się do wszystkich w Polsce, aby doceniali pokój w swoim kraju i wspierali nas.

Na wrocławski Rynek przyszła także Mariana Sadowska. Zaśpiewała kilka ludowych ukraińskich pieśni, w tym żałobną "Wieczną pamięć'" oraz pieśń z Polesia, którą niegdyś śpiewały chłopki, wychodząc w pole, aby odpędzić złe chmury.

- Gdyby nie Polacy, na Ukrainie byłoby jeszcze gorzej. Nikt nas nie wspiera tak jak wy. W naszym świecie zapominamy, co to jest wolność - powiedziała.

Na Rynku stanęła też tabliczka z napisem "Ilu jeszcze trzeba ofiar?", a po zapaleniu zniczy uczestnicy akcji zaśpiewali ukraiński hymn, kończąc go słowami "Chwała Ukrainie! Chwała bohaterom!".

- Na Majdanie wcale nie walczą banderowcy, jak myślą niektórzy - mówiła Sadowska. Giną tam zwykli ludzie, tacy jak wy, ojcowie małych dzieci, artyści. Chcemy, aby Ukraina była wolna od uprzedzeń i nacjonalizmów.